Jak to jest trzymać malucha w ramionach i nie czuć ani drążących rąk, ani gonitwy myśli, ani ścisku w gardle, nie chować łez najgłębiej jak się da... A cieszyć się chwilą, czuć odpuszczające ciało, radochę. A maluch jakby wyczuł Twoją radochę i uśmiecha się w najlepsze, nie zważając, że jeszcze chwilę temu zajęty był płakaniem w niebogłosy.
Dawno tego nie doświadczyłam. Tym bardziej chyba doceniam chwilę.
Nie, nie urodziłam. I jeszcze długo nie chcę urodzić. Ale ktoś mi bliski niedawno został matką. W sumie ojcem też. A przez to i mój świat zyskał nowy smak.
poniedziałek, 30 września 2019
poniedziałek, 16 września 2019
Hormony ciążowe?
Piszę maila używając telefonu. Nagle... "Kurczę, czemu mam takie żółte palce? Czyżby żółtaczka mnie dopadała?! Rany! Jeszcze to?! Tylko nie to!"
Olśnienie przyszło po chwili. Pięć minut temu rybę doprawiałam kurkumą.....
Jeśli hormony ciążowe będą działać w takim tempie to jak nic jeszcze przed porodem zabraknie mi szarych komórek :)
Olśnienie przyszło po chwili. Pięć minut temu rybę doprawiałam kurkumą.....
Jeśli hormony ciążowe będą działać w takim tempie to jak nic jeszcze przed porodem zabraknie mi szarych komórek :)
piątek, 13 września 2019
...żeby się nie udusić... :)
Ktoś kto wymyślił określenie "stan błogosławiony" chyba nigdy nie był w ciąży. Niedobrze jak diabli, ciśnienie pikuje w dół, a ja się zastanawiam czy już zemdleć czy jednak uda mi się dotrzeć do najbliższego krzesła; kondycji zero - jak normalnie bez problemu wchodzisz na szóste piętro i czasem dalej, tak teraz przy na drugim nie możesz złapać oddechu (a przytyłam zaledwie 1 kg); najchętniej tylko bym spała. Albo biegała do łazienki. Cycki już się nie mieszczą w biustonoszu, a w ogóle mam wrażenie, że za chwilę ekspoldują i rozerwą materiał.
U nas jest zwyczaj w rodzinie, że z ciężarną obchodzi się jak z jajkiem, we wszystkim jej się dogadza. Owszem, miłe, ale tylko przez chwilę. Bo ileż można odpowiadać na pytanie czy czegoś potrzebuję. Aż ma się ochotę odpowiedzieć - tak, świętego spokoju.
Tak, wiem, marudzę. Ale trochę po prostu potrzebuję :)
U nas jest zwyczaj w rodzinie, że z ciężarną obchodzi się jak z jajkiem, we wszystkim jej się dogadza. Owszem, miłe, ale tylko przez chwilę. Bo ileż można odpowiadać na pytanie czy czegoś potrzebuję. Aż ma się ochotę odpowiedzieć - tak, świętego spokoju.
Tak, wiem, marudzę. Ale trochę po prostu potrzebuję :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)