poniedziałek, 30 września 2019

Nowy smak

Jak to jest trzymać malucha w ramionach i nie czuć ani drążących rąk, ani gonitwy myśli, ani ścisku w gardle, nie chować łez najgłębiej jak się da... A cieszyć się chwilą, czuć odpuszczające ciało, radochę. A maluch jakby wyczuł Twoją radochę i uśmiecha się w najlepsze, nie zważając, że jeszcze chwilę temu zajęty był płakaniem w niebogłosy.

Dawno tego nie doświadczyłam. Tym bardziej chyba doceniam chwilę.

Nie, nie urodziłam. I jeszcze długo nie chcę urodzić. Ale ktoś mi bliski niedawno został matką. W sumie ojcem też. A przez to i mój świat zyskał nowy smak.

3 komentarze:

  1. To piękna chwila. Uwielbiam trzymać małe dzieci na rękach. I odczuwalam w takich chwilach też te wszystkie odczucia o których wspominałaś. Teraz, na szczęście, odczuwam radość świeżo upieczonych rodziców i łącze się z nimi w tej radości. To bardzo piękne chwile.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze mnie urzekała atmosfera domu, w którym właśnie pojawiło się nowonarodzone dziecko. Ale zdarzało mi się reagować rozsądną zazdrością (zazdrość bywa w ogóle rozsądna?:)), a teraz fajny luz, bo może i mnie się uda...

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozsadna zazdrosc..., chyba istnieje:)). Jest wtedy spokrewniona z inspiracją;)). Takie mam wytłumaczenie:). W ten sposób czerpiemy z innych to co wydaje się nam najlepsze;). Przynajmniej tak siebie tłumaczę, inni nazywają to zazdrością, kopiowaniem itp;), ja nie widzę w tym nic złego i cieszę się jak komuś spodoba się coś co zrobię i chce też tego spróbować.

    OdpowiedzUsuń