Powoli, czasem gwałtowniej, ale skutecznie.
Jeszcze nie doszliśmy do sedna, jednak czuję, że jesteśmy blisko. To co wyłania się spod tych wszystkich grubych swetrów, koszulek z meszkiem, majtek z nogawkami, rajstop min. 60 den, narzutek, kamizelek... to ja. Taka jaką siebie lubiłam. Moja.
I coraz mniej ta "ja" i "moja" podobam się mężowi. Czuję jak zwiększa dystans, ogranicza i dawkuje czułość, okopuje się w sobie.
Nie wiem co zrobić...
Pewnie ubierałas się w te wszystkie swetry, rajstopy den 60 itp po to by się przypodobać mężowi, albo i innym. Czy warto było się tak odziewać?
OdpowiedzUsuńMam pełną szafę niepasujących ubrań. Sprzątam ją, ale jak na razie mam straszny bałagan :)
UsuńWiosenne porządki dobrze zrobic;))
Usuń