... to wszystko tak j...ło to nie wiem. Jeszcze z Krawcowego Wierchu schodziliśmy z małżem zadowoleni choć z niedosytem, ale wdzięczni. W głowie było lato i sporo pomysłów na przyszłość. A potem małż, ojciec, młoda i jeszcze raz małż pod znakiem zapytania.
Dużo tego i gabaryty też duże.
Boję się baniem, którego nigdy już nie chciałam doświadczyć, a który już niestety znam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz