środa, 29 stycznia 2020

Jak na bombie

Jak się żyje z człowiekiem chorym na depresję nawracającą... Jak na bombie. Nigdy nie wiesz kiedy znowu wybuchnie. Które wydarzenie będzie tym, które znowu uruchomi mechanizm choroby. Nie wiesz czy znowu koleżanka z pracy podczas porannej kawy nie pokaże ci ogłoszenia na gumtree, w którym jest oferta sprzedaży twojego domu. Oczywiście nie ty ją wystawiłaś i w ogóle nic o tym nie wiesz.
Albo nagle się dowiesz, że mąż z dnia na dzień rezygnuje z pracy, właściwie to już złożył wypowiedzenie do szefa. Nieważne, że ta praca to główne utrzymanie rodziny. Albo kiedy musisz ważyć słowa, bo on właśnie wrócił z terapii, widać, że poruszony ma maksa i mówi tysiące oskarżających słów w Twoim kierunku, a wiesz, że one tak naprawdę nie do ciebie są skierowane... Ważysz więc swoje słowa, bo naprawdę nie masz ochoty na awanturę o 21-ej po ciężkim swoim dniu w pracy. A wiesz, że to co chciałabyś powiedzieć, byłoby dorzuceniem granatu do wybuchającej właśnie bomby. Albo kiedy słyszysz oskarżenia, słowa, które nie są tak naprawdę do ciebie, ale on próbuje stosować (oczywiście na tobie) to czego nauczył się na terapii.

A z drugiej strony wiem, że to wyraz tego, że jego bardzo boli, że sobie zupełnie nie radzi. Mnie też wtedy boli, że pomóc nie możesz. Znaleźć balans między nie zatracaniem siebie, a nie przeszkadzaniem w zdrowieniu jemu - bardzo trudne. I pogubić się łatwo. Wiem, bo raz się pogubiłam, powrót był/jest bardzo trudny.

Oczywiście nie każda depresja  przebiega w ten sposób. Oczywiście każda choroba jest inna. Oczywiście piszę tylko o tym czego ja doświadczyłam. A naszło mnie, bo w ciąży różne sprawy dochodzą do głosu. Wtedy szczególnie chciałoby się zejść z tej bomby, poczuć jego wsparcie. Stara si ę bardzo, widzę, doceniam, ale dostrzegam też, że to czasem ponad jego siły. Nie można być wciąż zadowolonym. Boję się, że coś się pod tym kryje i że wybuchnie, a ja chyba zwyczajnie nie mam siły teraz na taki wybuch.
A może to tylko moje lęki...

1 komentarz:

  1. Ech..., taka bomba z opóźnionym zapłonem to nic dobrego. Na pewno kiedyś coś się zepsuje, jak to w życiu..., oby to jednak nastąpiło w odległej przyszłości. Kryxysom i bombom mówimy NIE;))

    OdpowiedzUsuń