Próbuję się pozbierać. Już wystarczy tej niemocy. Różne myśli przychodzą mi do głowy, różne rozwiązania.
Ile jest się w stanie wybaczyć... Na ile można się pogodzić z pewnymi wydarzeniami... Powrotu do "przed" nie ma. W które jego tłumaczenia mogę wierzyć, a które stworzyła moja głowa... Co może pomóc wybaczyć sobie i jemu miniony czas... Jak pogodzić się z myślą, że to na zawsze zostanie w sercu i myślach...
I czy ja chcę jeszcze w ogóle brać w tym udział... Tak, zamknięcie drzwi wciąż mi chodzi po głowie.
Nie wiem. Nie znam odpowiedzi na te i inne wątpliwości. Jeszcze wciąż daję sobie i nam czas. Jest jeszcze oczywiście Młoda. I choć o Niej nie piszę, rozważając jakąkolwiek drogę - myślę też bardzo, bardzo, bardzo o Niej.
A mąż... Mąż jak do rany przyłóż. Publicznie obejmuje, przytula, troszczy się, przynosi kwiaty, nawet za rękę trzyma. W domu też dopytuje, pomaga, dba.
Tylko że to już nie smakuje tak jak kiedyś...
Hmmm..., nic nie będę doradzać bo też zapewne na Twoim miejscu biłabym się z myślami i nie wiedziała jaką decyzję podjąć. Najlepiej byłoby jakbyś to Ty świadomie podjęła jakąś decyzję, a nie żeby inni ją za Ciebie podjęli, albo może okoliczności tak ułożyły. Chyba nie warto się spieszyć z takimi wyborami, są zbyt ważne żeby rozważać je pod wpływem chwili, emocji, czy też innych osób. Mam nadzieję, że jak już zdecydujesz to będzie najlepsze wyjście i dla córki, i dla męża, ale nade wszystko dla Ciebie. Powodzenia..
OdpowiedzUsuńHmmm...ostatnią jestem osobą, która mogłaby coś podpowiedzieć, czy doradzić, czy poprzeć lub doradzić.
OdpowiedzUsuńMam jednak nadzieję, że podobnie jak ja, poczułas pozytywny wpływ słońca. Że znajdujesz chwilę dla siebie, którą potrafisz się cieszyć. Życzę smacznych truskawek, pysznych lodów i wiele uśmiechu :)